Singapur miasto zakazów, nakazów, ludzi przestrzegającyh prawo.
W metrze co chwila przypominają o zakazie jedzenia i picia, do autobusu zawsze stoi grzecznie kolejka, wszyscy czekają na czerwonym świetle, a matki z dziećmi nie używają ruchomych schodów, tylko wind. A po co to wszystko? Tylko i wyłącznie dla naszego bezpieczeństwa.
Singapur widziany moimi oczami jest bardzo nowoczesny, czysty i zmodernizowany, jednak nawet zarabiając, jak mówią lokalni 10 000 zł miesięcznie w szpitalu, chyba nie nadążyłabym za tymi wszystkimi zakazami.